Czasami tak niewiele trzeba, by zwykły
dzień zamienić w coś niezapomnianego. Czasami jedno hasło, które
dla jednych jest nic nie znaczącym zbitkiem przypadkowych określeń,
dla innych stanie się inspiracją do działania. Pomyślmy tak
konkretnie, co ciekawego można zmontować na podstawie lekko mętnej
i mulistej, pieruńsko zimnej wody z zatoki Zalewu Sulejowskiego
oraz grupki zapalonych szaleńców... Otóż można zmajstrować
całkiem spory kawałek pięknej historii!
Historia, która swój początek miała
na kartce papieru bardzo szybko nabrała wiadomego dla tego typu
przypadków tempa. Wystarczyły jedynie dwa słowa- Morsy w Zalewie-
by pobudzić uśpione snem sprawiedliwego, czekające na lepsze czasy
lub obniżenie VATu pokłady kreatywności. Owe pokłady
kreatywności właśnie niektórym nakazały, by przyjechać w
miejsce corocznego pikniku dzień wcześniej. Fakt, noc pod usianym
gwiazdami niebem na przełomie lutego i i marca nie zdarza się
zawsze i każdemu i jest nie lada przeżyciem. Tyłki przymarznięte
do karimat i mycie zębów wodą z zalewu po uprzednim wykonaniu
kubkiem przerębla dodały całości smaczku charakterystycznego dla
spontanicznych, niestandardowych decyzji.
Od samego rana (zaraz po odklejeniu się
od karimat rzecz jasna) zaczęliśmy budowę naszego piknikowego
miasteczka. Namioty, banery, stoły, ławy, jednym słowem wszystko,
co niezbędne do piknikowania nad wodą. Pomimo faktu, że
pojawiliśmy się na Treście po raz siódmy, po raz siódmy
okoliczni wędkarze omal nie powpadali do wody z wrażenia widząc
bandę uwijających się ludzi, którzy finalnie, nie przegrywając
żadnego zakładu wylądują w wodzie ku uciesze okolicznych gapiów.
Wraz z nami, namiotami i stołami
pojawiły się również dmuchane piłki, koła ratunkowe, pływające
orki, parasole przeciwsłoneczne a nawet mobilna sauna. I błędem
byłoby myślenie, ze było nas mało, o nie! Dopisali zarówno
klubowicze jak i goście. W dużej sile zaszczyciła nas swą
obecnością grupa morsów z Rawy Mazowieckiej ( Gienia na
prezydenta!), Skierniewic, Piotrkowa...no i Opoczna. Morsy z Opoczna
po raz kolejny pokazały, że granice są po to tylko, by je
przekraczać. Cześć ich grypy przejechała do nas rowerami a część
przybiegła ( to nie żart, widziałam fotki!) i zameldowała się w
punkcie rejestracyjnym zamykając listę uczestników. 145 dorosłych
uczestników oraz dzieci po rozgrzewce w rytmie Zumby rozpoczęło po
raz siódmy morsowanie w Treście.
fot. Michał Rosiak |
Dla głodnych nie tylko wrażeń
przygotowany był gorący żurek, kiełbaski, herbata i słodkie
smakołyki. Na zmarzniętych czekała rozpalona niemal do czerwoności
sauna. Ci najbardziej kreatywni wzięli udział w konkursie na
najciekawsze przebranie. I tutaj znów owacje dla Gieni vel Włodka
za bezbłędnie wczucie się w rolę a co za tym idzie bezapelacyjne
zwycięstwo.
fot. Michał Rosiak |
Dla żądnych przygód przygotowaliśmy
coś wyjątkowego. Pierwsze Ogólnopolskie Zawody SUP Morsów! Pomimo
wcześniejszego wychłodzenia organizmu chętnych na zmierzenie się
z deską zdecydowanie nie brakowało a walka o podium trwała do
ostatniego ruchu pagajem. Trzecie miejsce zajął reprezentant
Lodołamacza Skierniewice- Bogdan Ciuńczyk, drugie Piotr Kaczmarek a
pierwsze Rafał Cichy Grabowski!
fot. Suszka |
Piknikowaliśmy nad Zalewem już wiele
razy, ale nigdy na taką skalę. Jako, że wszystko się zmienia, my
też postanowiliśmy zmienić charakter naszej kameralnej klubowej
kąpieli w Ogólnopolski Zlot Morsów „ Morsy w Zalewie”. Niby
niewiele, w sumie to tylko kilka słów, ale za tymi słowami stoi
mnóstwo przygotowań, praca wielu ludzi, godziny planowania i
zastanawiania się, czy ktokolwiek odpowie na nasz apel. Frekwencja i
zainteresowanie przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Już teraz
gorąco zapraszamy za rok. Postaramy się, by Morsom w Zalewie
niczego nie zabrakło! Do zobaczenia!!!
fot. Suszka |